Ogród motyli w Siquijor
![]() |
Maleńki ogródek motyli w Siquijor |
Ogród motyli Siquijor
Jak już wspomniałem w poprzednim poście, Healing Festival, nie należał do najpiękniejszych, dlatego też szybciutko się z niego wydostaliśmy. Ruszyliśmy w drogę powrotną, incydent z wypadkiem wtrącił nas w smętne miny i zadumę. Gdy dojechaliśmy do następnego skrzyżowania oczom naszym ukazała się reklama Batterfly Garden - Siquijor. Po wymianie kilku uśmiechów z Jhing postanowiliśmy nie przegapić takiego przypadku ( kilka dni wcześniej objechaliśmy pół wyspy w jego poszukiwaniu ) i udać się w miejsce przeznaczenia. Dróżka wyłożona kamieniami, a raczej wydeptana ziemia, nie które bardzo ostre, przebiłem oponę motoru parę razy już na takich kamiennych drogach, postanowiliśmy dojść na miejsce piechotą. Muszę tu wspomnieć o przepięknym położeniu tego ogrodu. To nie jak w wielu miejscach w Europie, gdzie widoki nie zachęcają do pieszych wędrówek. Słońce zbliżające się do zachodu, ogarnia wszystko przepięknym pomarańczowym światłem, co nadaje niezwykłemu uroku. Góra z widokiem na morze, cisza, jedyny odgłos to natury, palmy i maleńkie filipińskie bambusowe chatki. Wejście do ogrodu jakby ktoś przekopał górę na drugą stronę. Taki mały przerębel. Pięknie i zabawnie zrobione figurki ptaków, małpek i ludzi z kokosowej łupiny. Tu nachodzi mnie myśl jak to Filipińczycy potrafią... z niczego zrobić coś. Wita nas merdając ogonkiem piesek. Cały ogródek to zaledwie malutka budowla, szklarnia, tyle że zamiast szyb ściany zrobione są z siatki. Wchodzimy do środka a tu :)
0 komentarze