Tu mieszkałem jak przyjechałem do Anglii |
Dollis Hill - dzielnica Londynu
Tu zaczęła się moja historia związana z życiem w Londynie. całkiem dobrze pamiętam mój przyjazd, jeszcze autobusem, było ciepło więc myślałem, że z Victorii do Dollis Hill to rzut beretem :) hehe chciałem to z buta przejść :) Dobrze, że spotkałem znajomą, na Notting Hill, która popatrzyła na mnie pobłażliwym wzrokiem i kazała kupić sobie bilet na metro ... Gosia oszczędziłaś mi wielu odcisków hihihi. Tak tego dnia zobaczyłem to przeogromne miasto i jedno co pamiętam i co nigdy się nie zmieniło, to że w Londynie wszystko wygląda tak samo. Uliczki z domami, domy bliźniaki, identyczne. Jako inne - kolor drzwi. Dziwne to było dla mnie. W tamtych czasach jeszcze nie było tak dobrze jak teraz, tylko ogłoszenia na szybie w kilku sklepach w Londynie, Hammersmith - słynna ściana płaczu, i w Willesden Green. Ja udałem się właśnie do Willesden Green i tam na jednym sklepie było parę ogłoszeń z pokojami :) Heh co to były za czasy... za pokój płaciłem 30 funtów tygodniowo, a trawelka to niespełna 11 funtów za 2 i 3 strefę. A dla zaciekawionych Funt stał wtedy tylko 8.60 złotego. Jak tu było prościej z pracą, tak patrząc wstecz to od tych zamachów, co wyleciało w powietrze kilka autobusów i metro, tak zaczęło się wszystko sypać ... to jak Anglia otworzyła się na Unię Europejską.... Starzeje się chyba ... tak mnie na wspomnienia bierze często.
Kiedyś pewnie wszystko spiszę w jakimś artykule... a może książkę wydam ? " Tułaczka emigranta "
A tutaj krótki filmik pokazujący okoliczny park - Dollis Hill
0 Komentarze