W szklarni pełnej kwiatów
Dzisiaj nadszedł dzień, obiecałem sobie od samego rana, że wybiorę się na cmentarz. Po obiedzie, postanowiliśmy, sprawdzając wcześniej prognozę w telefonie, że pojedziemy. Po drodze mieliśmy wstąpić do sklepu, by kupić jakieś kwiatki i ziemię. Na rowerkach to około dwudziestu minut drogi, a akurat przestało padać. Dojechaliśmy do sklepu, który okazał się wielką szklarnia przepięknych kwiatków. Jak zresztą widać na zdjęciach. W chwili gdy byliśmy w szklarni rozpętała się ogromna burza, która trwała około czterdzieści minut. Grzmiało i błyskało dookoła nas, ulewie nie było końca. Skracając historie, przestało padać, wsiedliśmy na rowerki obładowanie kwiatkami i ziemia, nie ujechaliśmy pięciu minut jak zaczęło padać na nowo, tym razem bez przerwy. Przemokliśmy do suchej nitki, ale akcja kwiatki na cmentarzu zakończona powodzeniem. Nie mamy zdjęcia nagrobków z pięknymi kwiatkami, padało nieustanie. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się tylko na małą czarną kawusię, żonce było po prostu bardzo zimno. Teraz jest już po dziewiątej wieczór i nadal pada. Jutro może będziemy mieli okazję wybrać się do Ogrodzieńca, mam nadzieję że padać nie będzie.
2 Komentarze
Uwielbiam kwiaty, mogłabym tak chodzić wśród nich godzinami:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To tak jak my :) była burza tego roku, błyskało i deszcz padał niemiłosierny, a my mieliśmy dużo pięknych kwiatów :) i byliśmy szczęśliwi :) Pozdrawiam :)
Usuń