Góra Żar - 01.01.2021 Jak podróżujemy w pandemii po Polsce. |
Jak podróżować w czasie pandemii covid-19
Tak ostatnimi czasy wiele osób się tak dopytuje, jak to my robimy, że ciągle jesteśmy w innym miejscu, że się nie boimy. Stąd naszła mnie myśl by się podzielić z wami, jak to jest, że podróżujemy po Polsce w czasie pandemii.
Powiem wam szczerze, że udało nam się troszkę odwiedzić miejsc w zeszłym roku, o czym później, no i w tym roku mamy już za sobą kilka wycieczek. Najczęściej są to jednodniowe wypady, ale w nowy rok udało nam się pojechać na kilka dni. O tym noworocznym wypadzie będzie na blogu niebawem. Teraz o samych podróżach. Jak wiecie najbezpieczniejszym środkiem podróżujemy jest nasz samochodzik. O nim to napiszę osobno, jakie perypetie mamy z tym autkiem, ale jak na około 60 tyś km rocznie to daje radę. Tak więc, czy są zabronione podróże ? no nie, nigdzie nie ma zmianki o zakazie przemieszczania się. Była owszem w marcu zeszłego roku, ale teraz nie ma. Jak jedziemy na jedno dniowy wypad, to jaki problem, nie potrzebujemy hotelu, które i tak są pozamykane obecnie. Wyjeżdżamy wczesnym rankiem, gdzieś po drodze jemy pierogi, pijemy kawę, zwiedzamy i wracamy późną nocą. Wszystko praktycznie można zrobić nie wysiadając z auta. Większym zagrożeniem jest według mnie wejść do Auchan o 18 na Bronowicach w Krakowie. Szczególnie w okolicy mięsa i warzyw. To co chcemy zobaczyć widzimy, wcale tłumów ludzi nie ma, wręcz czasami się zastanawiamy, czy oby ta droga nie jest zamknięta dla ruchu, a ja po prostu nie zobaczyłem znaku ? pustki, totalne pustki. Owszem jest troszkę ludzi w górach, oj tak, jak byliśmy w Szczyrku, czy pod Zakopanym, to jest ludzi, ale mija się ich najczęściej siedząc w aucie. A jak już jesteśmy zmuszeni sytuacją, to wiadomo, machy na machy i szybko. Ale co to w ogóle porobiło, jak ludzie sami zaczęli się izolować. Rozmawiam ze znajomymi, a tu każdy w narożniku. A jak galeria otwarta to wszyscy na hura. Zakupy najlepiej robić w małych sklepach, najlepiej osiedlowych, lepiej dać zarobić małemu przedsiębiorcy, niż dorabiać zagraniczne koncerny. Gdy jesteśmy gdzieś w drodze, to uwielbiamy takie malutkie sklepiki, gdzie jakaś babcia sprzedaje. Jakoś tak lepiej się czuje, mając świadomość, że te parę groszy co ona zarobi bezpośrednio wpłyną na jej status, a nie jak to w molochach handlowych, gdzie Ci so sprzedają nie mają żadnej korzyści z obrotu. W tym roku byliśmy już w Krynicy, gdzie pojeździliśmy sobie na sankach, byliśmy w Zakopanym gdzie Jingke miała okazję pojeździć konno po śniegu, Udało nam się być w Bielsku Białej na górze Żar, oraz wiele razy w drodze do Krakowa, jechaliśmy sobie przez Ojcowski Park. Niby godzinkę dłużej się jedzie, ale za to jakie się ma widoki po drodze. Także jak ktoś chce coś zobaczyć, gdzieś być to i pandemia nie stanie na drodze. Patrząc nawet na góry gdzie byliśmy, przecież wszystkie wyciągi działały, można było wjechać na szczyt. Wcale to znowu nie kosztuje tak dużo, a radocha jest wielka. W tym roku planujemy jeszcze więcej takich jednodniowych wycieczek. Mało to kosztuje, a zawsze coś się nowego zobaczy. Lepsze to od siedzenia w domu, czy w galerii :) Śmiejąc się podsumuje to tak, to co zobaczę tylko alzheimer mi zabierze :)
Także do następnej relacji z wycieczki :)
1 Komentarze
Też bym chętnie gdzies pojechała. Czekam na wiosnę, wybiorę się wtedy do Arboretum i może gdzieś jeszcze ;)
OdpowiedzUsuń